Widok na port w Heraklionie z okna samolotu
Po oddaniu samochodu zostały nam dwa dni na plażowanie, oraz ostatni dzień pobytu na Krecie, który w zasadzie zleciał nam na pakowaniu walizek i twardym lądowaniu w polskiej rzeczywistości. Poniżej nie znajduje się chronologiczny zapis ostatnich dni, lecz zbiór naszych spostrzeżeń i uwag związanych z naszym pobytem na Krecie.
Stalida i Malia
Obie miejscowości położone są w niewielkiej odległości na wschód od Hersonissos. od stolicy Krety Heraklionu dzieli ich odległość nieco ponad 30 km. Są to miejscowości typowo turystyczne, przy czym Malia słynie przede wszystkim jako mekka młodych angielskich turystów, co widać na każdym kroku. Począwszy od porannego menu w knajpach, z których prawie każda serwuje "full english breakfast", a skończywszy na transmisjach meczy ligi angielskiej oraz odtwarzanych z dvd występach angielskich komików. Stalida natomiast nie jest aż tak oblegana przez Anglików, przybywają tu turyści różnej narodowości: Niemcy, Francuzi, Polacy, Rosjanie i inni. Wspólny dla obu tych miejscowości jest duży ruch quadów i skuterów, które są po prostu wszędzie. Kierowcy tych pojazdów często zupełnie nie przestrzegają przepisów drogowych, więc przy poruszaniu się samochodem trzeba mieć na nich oko, bo są czasem po prostu nieprzewidywalni.
Kolejni turyści przyjechali na Kretę
Na telebimie albo komicy albo mecze piłki ...
Dla potrzebujących znajdzie się i apteka
W obu miejscowościach przeważają hotele 3 i 4 gwiazdkowe, dużo jest też kwater prywatnych. Przy niektórych większych hotelach widzieliśmy animatorów, którzy wymyślali "ciekawe" zabawy mające na celu zagospodarowanie czasu osób, które nie potrafią samodzielnie znaleźć rozrywki. wywołało to nasze zdziwienie i zażenowanie, bo nam raczej brakowało czasu by zobaczyć wszystkie te miejsca, o których myśleliśmy przed przyjazdem na Kretę.
Zmierzch to początek nocnego życia miasta
Życie zaczyna się po 2000
Wieczorny chłód zachęca do spacerów
W Malii i Stalidzie jest mnóstwo sklepów, knajp, tawern, klubów, dyskotek i innych miejsc. Sklepy są zazwyczaj otwarte do późnych godziny nocnych, przy czym niektóre z nich otwierane są dopiero w godzinach popołudniowych. widzieliśmy też sklepy, które były otwierane wyłącznie późnym wieczorem. Na każde 100 m głównej ulicy przebiegającej przez te miasteczka przypada przynajmniej jedna wypożyczalnia samochodów, skuterów, quadów, a nawet rowerów, więc z wypożyczeniem jakiegoś środka lokomocji nie ma problemu. podobnie nie ma problemu z parkowaniem samochodu, bo w samej Stalidzie jest kilka bezpłatnych parkingów. Lepiej jest zaparkować auto na takim parkingu, niż zostawiać go na wąskiej ulicy przy hotelu, gdzie nie trudno o jakieś uszkodzenie.
Ponoć ... the best in Stalis
Tłum na głównej ulicy Stalidy
Najlepszy czas na zakupy
W pewną konsternację wprawił nas stan greckiej sieci energetycznej, która była dla nas archaiczna. Większość słupów, jakie widzieliśmy była drewniana, w niektórych miejsca trakcja wydaje niepokojące trzaski. O jej stanie niech świadczy również to, że w trakcie naszego pobytu zdarzyły się dwie poważne awarie, po których prądu nie było przez ok pół godziny. Jedna z nich zaskoczyła nas, gdy wracaliśmy w nocy ze sklepu. Momentalnie zrobiło się zupełnie ciemno tak, że nie było nic widać, oczywiście wzbudziło to ogólną radość we wszystkich ludziach zgromadzonych na ulicy i w knajpach :). Aby trafić do hotelu musieliśmy oświetlać drogę telefonem komórkowym, który sprawdził się w roli latarki. Widać takie awarie są dosyć częste, bo spora liczba hoteli (w tym Neon) ma swoje agregaty prądotwórcze.
Plaża w Stalidzie
W centralnej części miasteczka plaża jest stosunkowo szeroka i piaszczysta. W części, przy której znajdował się hotel Neon plaża jest dosyć wąska, a w niektórych miejscach dno nie jest pokryte piaskiem, co bywa czasem bolesne. Niestety te skały wdzierają się również na plażę, co uniemożliwia długie spacery brzegiem morza. Zresztą wieczorne wypady na plażę to domena głównie polska. zazwyczaj, jak spotykaliśmy ludzi wieczorem na plaży to byli to Polacy, ewentualnie azjaci. Na Krecie plaże w okolicach godziny 16-17 już pustoszeją. Większość turystów w tym czasie idzie na obiad i już na plażę nie wraca.
Kamienista część plaży w Stalidzie
Nocny widok na Stalidę od strony plaży
Jedno z zejść na plażę w Stalidzie
Wypożyczenie typowego zestawu plażowego, czyli dwóch leżaków i parasola kosztuje około 6 € (w zależności od plaży cena ta może się nieco wahać). Jest to cena wypożyczenia na cały dzień, po opłaceniu otrzymuje się rachunek. Przy czym opłaty za leżaki zbierane są około południa, my jak chodziliśmy na plażę popołudniami to nigdy nie musieliśmy płacić za użytkowanie leżaków. Nikt nie robi też problemu, jeśli ktoś nie ma ochoty korzystać z leżaków i opala się na ręczniku co jest sportem ekstremalnym, bo wytrzymanie na rozgrzanym piachu dłużej, niż 15 minut jest nie lada wyczynem, podobnie jak przejście boso.
Malia nocą
Nocną wyprawę do Malii zaplanowaliśmy już w dniu przyjazdu na Kretę, kiedy przejeżdżaliśmy przez nią w drodze z lotniska do hotelu. Kierowca autokaru miał spore problemy, aby przebić się przez tabuny pijanych Anglików zataczających się na ulicach Malii.
Angielskie klony
Malia to grecka Ibiza ...
... co widać na każdym kroku
Policyjny patrol w Malii
Na taką wyprawę znaleźliśmy czas dopiero w przedostatnią noc naszego pobytu. Najbardziej oblegane przez Anglików miejsca znajdują się w centrum miasta, są to dwie główne ulice, które są zabudowane w większości klubami nastawionymi przede wszystkim na obsługę Brytyjczyków. Każdy lokal ma zupełnie inny design i klimat, począwszy od zamku a skończywszy na elewacji przypominającej equalizer. W tej części Malii naganiacze są już wybredni i zapraszają jedynie tych, którzy wyglądają na imprezowiczów. My poszliśmy ubrani w typowe turystyczne ciuchy (bardziej wygodne niż szałowe) i dzięki temu nie wzbudzaliśmy ich zainteresowania :)
Do Malii miała przyjechać angielska policja ...
Kierunek: kluby
Główna imprezowa ulica Malii
Chłopaki idą na imprezę
Chłopaki jadą na imprezę
Jazda bez celu to jedna z lepszych zabaw
Co do zachowania Anglików to można powiedzieć, że czasem jest szokujące. Malia to nie jest miejsce, do którego można się udać na wieczorny spacer z młodszymi dziećmi. Na porządku dziennym są wulgarne rozmowy, oraz typowy dla Anglików sposób "zabawy" znany choćby z krakowskiego rynku, bo przecież nie ma nic śmieszniejszego, niż bieganie na golasa po ulicy. Zresztą młodzi Anglicy przyjeżdżają do Malii przede wszystkim dla imprez. Widzieliśmy to świetnie na przykładzie kilku młodych Angielek mieszkających w hotelu znajdującym się obok Neona. Gdy my rano wychodziliśmy, by zwiedzać kolejne miejsca one właśnie wracały z imprez. Gdy my wracaliśmy późnym popołudniem z wycieczek one czasem jeszcze spały lub szykowały się na kolejne wieczorne wyjście. I tak było non stop przez dwa tygodnie. Teraz już wiemy dlaczego angielskie damy wracają z Krety bez opalenizny ;-)
Do pełni szczęścia brakuje tylko ... autokarów
Taxi to też stały element ulicy
Kolejka kursująca na trasie Stalida - Malia
Już nie quad, a jeszcze nie samochód
Quad ... skuter ... quad ...
W Malii quady stoją prawie wszędzie
Dwa tygodnie spędzone w Neonie niestety potwierdziły negatywne opinie na temat Anglików. Wszystko to co wcześniej przeczytaliśmy w Internecie na ich temat, a co wydawało nam się przesadzone, niestety w większości potwierdziło się.
Tawerny
W każdej miejscowości typowo turystycznej, takiej jak: Stalida, Malia, Platanias, Elounda itp. jest mnóstwo tawern, restauracji, pizzerii i innych lokali z jedzeniem. Dlatego jeśli hotel, do którego się jedzie jest położony w tego typu miejscowości warto (jeśli tylko istnieje taka możliwość) zrezygnować z pełnego hotelowego wyżywienia na rzecz stołowania się w miejscowych tawernach. Po pierwsze pozwala to rozkoszować się miejscowymi specjałami, które wbrew pozorom wcale nie będą dużo droższe, niż wyżywienie w hotelu. Co innego śniadania - z nich nie warto rezygnować mimo tego, że zazwyczaj nie są one zbyt urozmaicone. Dla nas wykupienie tylko śniadań było wygodne - nie musieliśmy rano przejmować się posiłkiem. Wystarczyło zejść do stołówki.
Tawerny w południe świecą pustkami
Pizza z tego pieca była rewelacyjna
Jedna z tawern w Chanii
Każda tawerna to trochę inny smak i sposób przyrządzania tych samych dań, o czym przekonaliśmy się jadając w wielu miejscach tradycyjną sałatkę grecką, czyli według Greków wiejską. Tradycyjne tawerny (nie restauracje) można poznać po sposobie przygotowania stołu dla klienta. Po złożeniu zamówienia jako pierwszy pojawia się na stole papierowy obrus przypinany metalowymi klamrami. W menu przeważają dania typowo greckie, ich nazwy są podawane na ogół po grecku i po angielsku, czasem też po niemiecku. Większość kelnerów włada dobrze językiem angielskim, choć czasem zdarzają się kuriozalne sytuacje. W jednej z tawern zamarzyło nam się wypicie gorącej herbaty. Było to dosyć trudne do zrozumienia dla greckiego kelnera upierającego się przy zamówieniu herbaty mrożonej, po dłuższym tłumaczeniu nasze zamówienie spotkało się ze zrozumieniem i zostało skwitowane jako "hot ice tea" :)
Sztuka łowienia klienta
Przed praktycznie każdą tawerną i restauracją stoją naganiacze, których zadaniem jest złowić jak największą ilość klientów. Toteż przejście główną ulicą Stalidy bywało męczące, ponieważ co parę metrów byliśmy zaczepiani i zapraszani na posiłek. Naganiacze to artyści sprzedaży bezpośredniej, którzy odgadną twoją narodowość, powiedzą kilka słów twoim ojczystym języku, lub przynajmniej zapewnią o tym, że w tej tawernie jest najlepsze domowe jedzenie. Bywają czasem uciążliwi, jednak wystarczy im podziękować, najlepiej po grecku. Czasem jednak warto dać się złowić.
Niektórzy z naganiaczy mają swoisty styl pracy, przykładem tego może być pan pracujący w tawernie znajdującej się naprzeciwko Neona. Często wieczorami przez długi czas słyszeliśmy jego tubalny głos zagadujący kolejnych przechodniów, o jego skuteczności niech świadczy to, że w tej tawernie zawsze było pełno gości, choć nie należała do tanich.
Pan z lewej - typowy naganiacz
Uwaga idą klienci - czas zabrać się do pracy
Zmiana warty ... tym razem pan w czerni
2 + 2 to czasem jest 3
Matematyka na Krecie bywa złudna. Płacąc za zakupy w sklepach lub tawernach (wyłączając z tego normalne sklepy typu Lidl, czy Carrefour) zazwyczaj płaciliśmy niższą kwotę, niż tą która wynikała z prostego rachunku. Dodatkowo w tawernach po uiszczeniu rachunku kelner przynosił nam gratisy. Raz to był talerz owoców, innym razem fantazyjne drinki, czasem raki własnej produkcji.
Przed naszym wyjazdem często straszono nas wysokimi cenami jedzenia. Za obiad dla dwóch osób płaciliśmy średnio po około 20 € co mniej więcej przekłada się na wielkomiejskie ceny w Polsce. Nie schudliśmy, nie głodowaliśmy i jadaliśmy bardzo smacznie.
Kreta kulinarnie
Z miejscowych dań, które w szczególności przypadły nam do gustu i możemy je polecić to przede wszystkim feta z pieca. Owinięta w aluminiową folię feta jest zapiekana w piecu razem z cebulą i papryką, po wierzchu polana jest oliwą z dodatkiem przypraw. Naszym częstym daniem był chleb czosnkowy z sałatką grecką, który w każdej tawernie jest przyrządzany w trochę inny sposób, począwszy od zwykłej bułki z serem i czosnkiem, skończywszy na plackach przypominających pizzę. Czasami do chleba czosnkowego dostawaliśmy gratis różne sosy. Sałatki greckie, podobnie jak pieczywo czosnkowe potrafiły się nieco różnić - wspólnym elementem był duży plaster fety położony na wierzchu i posypany przyprawami do fety.
Bardzo smakował nam grillowany ser halloumi, który niestety serwowany jest w niewielu lokalach. Koniecznie należy spróbować musaki, jednak należy pamiętać o tym że to danie jest bardzo sycące. Co do souvlaków to mam mieszane uczucia, ponieważ pomimo tego, że lubię baraninę to souvlaki, jakie zaserwowano w tradycyjnej tawernie w Ierapetrze były delikatnie mówiąc ohydne. Smakowały i pachniały tak źle, że nie chciał ich nawet okoliczny wychudzony kot, który żebrał przy naszym stoliku.
Wielbiciele owoców morza znajdą na Krecie także przysmaki dla siebie w postaci kalmarów dorosłych oraz małych. Serwowane są także krewetki oraz różne ryby, np. dorsz atlantycki. Przy składaniu zamówienia warto spytać się kelnera o wielkość porcji, ponieważ mogą one być zaskakująco duże - pojedyncza porcja spokojnie wystarcza dla dwóch osób.
Będąc w tradycyjnej tawernie warto spróbować greckiej kawy. Jest ona mocna i aromatyczna, podawana w maleńkiej filiżance. Czasami jest serwowana razem ze szklanką wody. my najczęściej zamawialiśmy jednak frappe.
Poza tym koniecznie trzeba wykorzystać to, że są dostępne w wielkich ilościach przepyszne słodkie arbuzy, winogrona i inne południowe owoce. Warto też spróbować lokalnego przysmaku jakim jest jogurt z miodem. Z alkoholi konieczna jest degustacja ouzo, które bywa lepsze lub gorsze, raki oraz miejscowe piwa.
Mini super markety i supermarkety
W miejscowościach turystycznych na każdym kroku są mini super markety. Można kupić w nich praktycznie wszystko: od gumowych klapek i zestawu do nurkowania poprzez jedzenie i picie, a skończywszy na podróbkach markowych ubrań. Jednak największym skarbem tych sklepów są lokalne wyroby spożywcze: miody, słodycze, oliwy z oliwek, oliwki w różnej postaci, przyprawy oraz kosmetyki na bazie oliwy. Ceny tych towarów są różne. Ceny napojów i owoców są przeciętne, drogie są przetwory z nabiału, ale raczej to dotyczy całej Krety.
Supermarket na każdym rogu
Quadów i supermarketów jest pełno
Nasz ulubiony mini supermarket Vasilis
Poniżej podajemy przykładowe ceny w mini marketach:
- ćwiartka dużego arbuza - 2,50 €
- przyprawa do fety 50gr - 1,40 €
- duże sezamki - 0,90 €
- woda mineralna 1,5l - 0,60 €
- piwo Hellas - 0,70 €
- ouzo 50ml - 0,90 euro;
- coca cola 1,5l - 1,60 €
- maska do nurkowania z fajką - 8,50 €
Na Krecie działają również sieci hipermarketów: Carrefour, Lidl, Champion. Warto do nich jeździć po większe zakupy, ponieważ ceny są niższe, niż w mini super marketach, w szczególności dotyczy to napojów.
- soki owocowe 1,5l - 1,09 €
- sok pomidorowy 1,5l - 0,99 €
- zgrzewka wody mineralnej 6x1,5l - 1,59 €
- coca cola 1,5l - 1,47 €
- lipton napój zielona herbata 0,5l - 0,99 €
- 7 up 0,5l - 0,76 €
Pewnym utrudnieniem podczas zakupów w hipermarketach może być to, że nazwy towarów sa podane tylko w języku greckim, co może prowadzić do śmiesznych pomyłek. Nam przydarzyło się kupić śmietanę zamiast jogurtu ;-)
Co warto kupić na Krecie
Wielowiekowa tradycja uprawy drzew oliwnych i tłoczenia oleju sprawia, że oliwa z oliwek to jeden z podstawowych produktów, które warto kupić. Oliwa z Krety jest naprawdę świetna, jej smak i zapach ciężko porównać z tymi, które można kupić w Polsce. Ogromny jest także wybór oliw smakowych, które sprzedawane są w szklanych karafkach o różnych pojemnościach. Zwykłe oliwy warto kupować w metalowych opakowaniach ponieważ jest to wygodne podczas transportu, poza tym waga jest też mniejsza co ma niebagatelne znaczenie ze względu na ograniczony limit wagi bagażu w samolocie. Oprócz oliwy z oliwek oraz samych oliwek sprzedawane są też kosmetyki wytwarzane na bazie oliwy: mydła, szampony, żele pod prysznic, balsamy itp.
Kreteńskie oliwy są po prostu świetne
Mydła z oliwy i gąbki można kupić wszędzie
Plomba to gwarancja że ten dzbanek to ...
Drugi produkt, którym warto się zainteresować to miejscowe miody, które powstają z pyłków dosyć egzotycznych dla nas roślin. Można tu kupić miody tymiankowe, pomarańczowe, eukaliptusowe i wiele innych. Wszystkie cechują się wielką delikatnością, której nie mają polskie miody. Niektóre sprzedawane są także z dodatkiem orzechów i migdałów. Miody dostępne są w słoikach o najróżniejszej pojemności poczynając od malutkich mieszczących 2-3 łyżeczki, aż do największych ponad półlitrowych.
Kolejnym produktem godnym polecenia (już nie typowo greckim) są przyprawy dostępne praktycznie w każdym sklepie w bardzo dużym wyborze, sprzedawane zazwyczaj w dość dużych paczkach. Oprócz klasycznych przypraw takich, jak oregano, czy bazylia dostępne są również gotowe mieszanki przypraw do greckich dań takich jak: sałatka grecka, przyprawa do fety, musaki, czy ziemniaków pieczonych według lokalnego przepisu.
Takie dzbanki to zazwyczaj ...
... kopie eksponatów z muzeum
Kolejny specjał Krety ...
Grecy wszystko pakują ...
Inna grupa rzeczy, które warto kupić na Krecie to wyroby rzemieślników sprzedawane przez nich bezpośrednio. Wśród tych produktów szczególnie godna uwagi jest ręcznie wytwarzana galanteria skórzana (np. paski, sandały, portfele itp.) oraz biżuteria. Dostępna jest również bogata oferta wyrobów tkackich. Przy czym jeśli chcemy mieć pewność, że kupujemy oryginalny grecki produkt to warto na takie zakupy pojechać na wieś, ponieważ w turystycznych kurortach bardzo łatwo kupić zwykłą chińszczyznę. W sporej części sklepów w typowo wakacyjnych miejscowościach królują podróbki najdroższych odzieżowych marek światowych, nie stanowi problemu kupienie paska Dolce&Gabbana lub torebki Louis Vuitton za cenę kilku euro.
Równie często są podrabianie repliki starożytnych naczyń, które stanowią jedną z najbardziej popularnych pamiątek. Oryginalnie greckie ręcznie wytwarzane kopie muzealne sygnowane są ołowianymi plombami. Warto na to zwrócić uwagę przy zakupie. Podobnie współczesna ceramika wytwarzana w typowo greckich wzorach jest również podrabiana w Chinach, więc jeśli istnieje taka możliwość najlepiej kupować w sklepikach znajdujących się przy warsztatach (np. w Margarites).
Wielbicie mocnych trunków również znajdą coś dla siebie. Oferowanych jest wiele różnych marek greckiej wódki Ouzo oraz Metaxy w umiarkowanych cenach. Praktycznie wszędzie oferowane jest lokalne raki oraz wino. Jakość trunku jak to wszędzie stoi na różnym poziomie.
Co warto zabrać na Kretę
W tak zwanym "high season" Kreta to wyspa skąpana w słońcu, więc podstawowymi rzeczami, które powinno się zabrać ze sobą są te chroniące przed jego nadmiarem i ewentualnymi skutkami. Obowiązkowo są potrzebne dobre kremy do opalania z dosyć wysokim filtrem. Dobrze jest zabrać ilość wystarczającą na cały pobyt, tak aby nie było konieczności dokupywania tych kosmetyków, gdyż są one przeciętnie 2-3 razy droższe niż w Polsce. Na wszelki wypadek warto zabrać ze sobą środek na oparzenia słoneczne, z własnego doświadczenia wiemy, że promienie słoneczne bywają bezlitosne.
Nieodzowne jest odpowiednie nakrycie głowy i bardzo przewiewne lekkie ubranie z naturalnych tkanin. Jeansy mogą spokojnie zostać w domu, gdyż ze względu na wysokie temperatury raczej nie nadają sie do noszenia. Jednak jakieś długie spodnie (spódnice) warto spakować, mogą się przydać przy zwiedzaniu klasztorów. Nie zaszkodzi zabrać jednej lub dwóch bluzek z długim rękawem, bo zdarzają sie chłodniejsze wieczory, zwłaszcza gdy wieje silny wiatr.
Dobry pomysłem będzie zabranie wygodnych trekingowych sandałów na grubej podeszwie w szczególności, gdy planuje się zwiedzanie takich miejsc jak: jaskinie, wykopaliska lub inne miejsca w terenie. Nie warto zabierać ze sobą zakrytych butów sportowych i tym podobnego zakrytego obuwia - jest po prostu zbyt gorące. Natomiast przed wyjazdem warto sprawdzić, czy plaża i wejście do morza nie wymaga zabrania specjalnego obuwia umożliwiającego swobodne zejście do wody. U nas w Stalidzie ze względu na piaszczystą plażę nie było takiej konieczności, jednak w niektórych rejonach Krety bez takich butów się nie obędzie. Godnym polecenia jest również zestaw do nurkowania, jeśli jednak zapomnicie o nim na pewno nie będzicie mieć problemu z kupnem na miejscu.
Planując samodzielne zwiedzanie wyspy trzeba zaopatrzyć się w dobrą mapę i przewodniki. Jeśli chodzi o mapę to my korzystaliśmy z bardzo szczegółowej i dużej mapy wydawnictwa Freytag&Berndt. Przewodniki, po które sięgaliśmy to przewodnik Kreta wydawnictwa Pascal'a z serii "Dookoła świata" oraz "Kieszonkowy przewodnik od środka - Kreta" wydawnictwo RM.
Hotel Neon
Wśród internetowych opinii, jakie czytaliśmy przed wyjazdem hotel Neon jest przestawiany jako miejsce dla niewymagających turystów. Neon pozbawiony jest wymyślnych luksusów, pokoje i łazienki hotelowe nie są duże, znajdują się w nich wyłącznie podstawowe sprzęty. W naszym pokoju na podstawowe umeblowanie składało się łóżko, szafa, szafka z lustrem, szafki nocne, krzesło, taboret, na dość dużym balkonie z oświetleniem były dwa plastikowe krzesła i stół. Dodatkowo pokoje wyposażone były w niewielki telewizor oraz małą lodówkę, co jak okazało się było ważniejsze od odpłatnej klimatyzacji, z której ostatecznie nie skorzystaliśmy. Zresztą ciężko byłoby spać przy zamkniętych drzwiach balkonowych z szumiącym nad głową klimatyzatorem. Na dole przy recepcji znajdowało się sześć płatnych stanowisk z dostępem do Internetu, opłata za korzystanie z komputera przez godzinę wynosiła 6 €.
Neon przez biuro Grecos był oceniony na 2½ gwiazdki, ale według lokalnej skali były to 2 gwiazdki. Podczas naszego pobytu tam zdarzały się co prawda drobne usterki typu cieknący kran, czy przepalona żarówka, ale nie były one dla nas istotne. Zdecydowanie najbardziej istotna była nas czystość tego hotelu. Pokoje i łazienki były sprzątane codziennie z wyjątkiem niedziel, pościel i ręczniki były zmieniane co trzy dni. Pomimo, że za każdym razem zostawialiśmy na nocnej szafce napiwek, to jednak sprzątaczki nigdy go nie wzięły. Regularne sprzątanie szczególnie kubełka w toalecie ma zasadnicze znaczenie, bo zgodnie z zasadami przyjętymi w Grecji zużyty papier toaletowy powinien być wyrzucany do kubełka, a nie do sedesu. Zresztą przypominają o tym tabliczki umieszczone w każdej toalecie.
Z Neona mieliśmy boczny widok na morze
Jasne wnętrze - typowe dla greckiego hotelu
Taka prośba znajduje się w każdej toalecie
W Neonie mieliśmy wykupione tylko śniadania, ponieważ z góry założyliśmy, że będziemy dużo podróżować i jadać w różnych miejscach, w zależności od tego, gdzie dopadanie nas głód.
Śniadania były zorganizowane w formie szwedzkiego stołu. Menu prawie nie zmieniało się przez cały nasz pobyt, ale jednocześnie wybór nie był tak mizerny jak czytaliśmy w Internecie. Z odrobiną wyobraźsni można było skomponować z dostępnych produktów różne śniadania, których wielkość określał jedynie apetyt, a nie żadne limity. W przypadku, gdy zaczynało czegoś brakować obsługa szybko uzupełniała pojemniki. Codziennie były także podawane pyszne arbuzy oraz winogrona i dobre ciasto. Jedyne czego nie możemy polecić to chemiczne w smaku napoje.
BAE Avro RJ100 linii Aegean Airlines
Port przeładunkowy w Heraklionie
Tym razem twierdzę oglądamy z góry
Położenie Neona sprawdziło się nam rewelacyjne, bo pozwalało ono na komfortowy dostęp do najciekawszych miejsc znajdujących sie we wschodniej i środkowej części Krety. W zasadzie odległość była dla nas barierą jedynie dla atrakcji znajdujących się na zachodnim krańcu wyspy. Neon jest również bardzo dobrze położony w Stalidzie, znajduje się tuż obok zejścia na plażę. Pecha będą mieć jedynie osoby, które będą zakwaterowane w części hotelu sąsiadującej bezpośrednio z ulicą głośną do późnych godzin nocnych.
Bądźmy szczerzy hotel ten jest raczej skromny i nie oszałamia luksusami, jego zdjęcia na pewno nie zrobią na nikim wrażenia, a nawet w przypadku niektórych osób fotografie mogą wywołać atak śmiechu. Jednak my przyjechaliśmy zwiedzać Kretę, a nie podziwiać hotelowe apartamenty. Pod tym względem Neon spisał sie znakomicie. osobom takim jak my, nastawionym na aktywną turystykę możemy go polecić z ręką na sercu. My wspominamy go z dużym sentymentem.
Port w Heraklionie w pełnej krasie
Lotnisko w Heraklionie
Bezludna wyspa Dia tuż obok Heraklionu
Lato w Grecji, czyli Grecosholiday
Nasza ocena Grecos Holiday jest jak najbardziej pozytywna, biuro wykazało stuprocentową terminowość wylotu i przylotu, oraz dobrą organizację transferów z lotniska do hotelu i odwrotnie. W drodze powrotnej czekaliśmy co prawda nieco dłużej na autokar, który miał zabrać nas na lotnisko, jednakże nie opóźniło to wylotu. Pełniejszą ocenę Grecos Holiday moglibyśmy wystawić dopiero po odbyciu objazdowej wycieczki wykupionej w tym biurze, bo naszym zdaniem dopiero taka impreza przedstawia prawdziwe umiejętności organizacyjne biura.
Z racji tego, że jesteśmy turystami samodzielnymi nie kontaktowaliśmy się też często z rezydentem z wyjątkiem dwóch obowiązkowych spotkań organizacyjnych. Reasumując po dwutygodniowym pobycie na Krecie nie mamy żadnych zastrzeżeń, w tym roku (2009) także planujemy skorzystać z usług Grecos.
Szybki i wściekły ... Matiz HKN 6589 :D
Kreta w liczbach, czyli trochę statystyki
Przez 10 dni kiedy posiadaliśmy samochód przejechaliśmy łącznie 1940 km. W tym czasie wydaliśmy 170 € na paliwo, średnie spalanie wypożyczonego Matiza wyniosło nieco ponad 6 litrów/100 km. Na bilety wstępu do wykopalisk, muzeów i innych atrakcji wydaliśmy ponad 120 €. Wydaje się, że jest to duża kwota, jednak w porównaniu z cenami wycieczek oferowanych przez biura podróży (zarówno polskie, jak i miejscowe) kwota ta wystarczyłaby najwyżej na dwie wycieczki dla dwóch osób. Poza tym podróżowanie na własną rękę ma jeszcze jedną olbrzymią zaletę - można zwiedzić te miejsca, do których żadne biuro nie organizuje wyjazdów. Tak więc najlepiej brać los w swoje ręce i samodzielnie zorganizować sobie zwiedzanie wyspy, bo jest to najlepszy sposób na poznanie Krety, jej mieszkańców i ogólnego klimatu.
Ufff, to już koniec
Tym akapitem zakończymy naszą opowieść o Krecie, jaką zobaczyliśmy latem 2008 roku. Większość zdjęć, jakie publikujemy na naszej stronie nie była korygowana, ani retuszowana, więc jeśli podoba się wam coś na zdjęciach, to prawdopodobnie spodoba się też w rzeczywistości. Fotografie wykonywaliśmy aparatem Canon 350D, korzystając z kit'owego obiektywu 18-55 oraz Tamrona 55-200. Tworzenie strony zajęło nam znacznie więcej czasu, niż przypuszczaliśmy. Początkowo planowaliśmy po prostu przy każdym dniu zamieścić kilka fotografii i krótki opis bez zbędnego rozwodzenia się. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, ciężko było nam zrezygnować z wielu pięknych zdjęć i opisów ciekawych miejsc. Wszystko to spowodowało, że strona była tworzona kosztem większości naszego wolnego czasu od listopada do maja. Pierwsze kroki ku stworzeniu strony wykonaliśmy jednak już we wrześniu 2008 roku, kiedy to Gosia stworzyła pierwszy layout strony. Piotrek z racji swojego zawodu zajął się częścią techniczną i oprogramowaniem strony, Gosia jako zawodowy grafik wzięła w swoje ręce przygotowanie zdjęć oraz elementów graficznych strony.
Wyspa Sifnos
Gdzieś wysoko nad chmurami
Wieli błękit ... niezapomniane widoki
Jeśli dotarliście aż do tego miejsca to bardzo dziękujemy za poświęcony czas. mamy nadzieję, że to co wyczytaliście na naszej stronie będzie pomocne w waszym pobycie na Krecie. Będzie nam miło, jeśli podzielicie się swoimi wrażeniami na temat tej strony w naszej
księdze gości.
Aby strona nie pozostała anonimowa zamieściliśmy poniżej dwa nasze zdjęcia z opisywanych na tej stronie wycieczek po Krecie. Kalo Taxidi!
Gosia
Piotrek